Małżonek siedzi na kanapie i popijając kawę testuje jakąś nawigację w telefonie. Coś tam klika, ogląda, sprawdza…
Za oknem wieje i leje i ogólnie siedem plag. Widzę przez firankę, że Młoda wróciła z miasta, dokąd się na rowerze była wybrała, bo to tylko kilkanaście kilometrów... Tyle że grudniowe kilometry są dłuższe niż np lipcowe… Przemknęła skulona z zimna i zmoknięta. Zaprowadziła rower do garażu i wchodzi drzwiami kuchennymi strzepując wodę z peleryny i otupując buty.
Wchodzi do salonu niosąc buty w ręce, a tu z telefonu ojca pada komenda z nawigacji podana damskim wesołym entuzjastycznym głosikiem:
- Wszystko gotowe. Jedźmy!
- Sama se kuźwa jedź, głupia pindo, w taką pogodę! Ja dopiero wróciłam!
Wolę głos męski w nawigacji, ciekawe dlaczego?
OdpowiedzUsuńJa też wolę męski, a małżonek damski… zaiste zastanawiające…
UsuńDzięki za ciekawe i dające do myślenia posty
OdpowiedzUsuń